Bothy Bag w akcji
Nasz schron gotowy, teraz tylko poczekać na załamanie pogody żeby to miało sens 😉

Długodystansowe trekingi z plecakiem, piesze wędrówki i alpinizm są wspaniałą formą rekreacji, ale niosą też wiele niebezpieczeństw – wśród nich zaskoczenie czymś co w środowisku wspinaczkowym jest nazywane krótko i dosadnie: dupówa, czyli nagłe załamanie pogody…

Czym dokładnie jest  Bothy Bag?

Krótko: to po prostu ultralekki namiot awaryjny.

Bothy Bag (termin brytyjski) lub Zdarsky Sack (termin amerykański) to ultralekkie schronienie awaryjne przeznaczone do ochrony grupy osób przed niepogodą. To hybryda płachty biwakowej i namiotu, który wraz z nowoczesnymi tkaninami syntetycznymi zawojował anglosaski rynek w latach osiemdziesiątych. Swój triumfalny pochód zaczął w Wielkiej Brytanii i rozprzestrzenia się z Wysp na USA i Europę, gdzie obecnie staje się przydatnym gadżetem w służbach ratowniczych m.in. Austrii.

Choć oprócz ratowania życia bywają też użytkowane jako przenośne wiaty obiadowe – lepiej się je się kanapkę, gdy wiatr nie wyrywa nam szynki ze środka 😉

Konstrukcyjnie jest to idealne spełnienie idei brzytwy Ockhama – prosto i bez zbędnych wodotrysków – banalna torba z wodoodpornej tkaniny, bez stelaża, zakładana dosłownie na głowy zainteresowanych. Koniecznie oczobijąco kolorowa – w razie wpadki, łatwiej będzie nas odnaleźć.

Ale na co mi to?

Jeśli istnieje choć cień szansy, że na Twojej drodze stanie zła pogoda – odpowiedź brzmi – przyda Ci się bardzo, bardziej niż myślisz. Zwłaszcza w zimie, gdy wiatr momentalnie wychładza i w konsekwencji zabija. Jest też nieoceniona w razie wypadku lawinowego, gdy można osłonić poszkodowanego przez fatalnymi warunkami atmosferycznymi.

Cechy Bothy Bag-ów

Choć są proste, schronienia awaryjne mają różne funkcje w zależności od producenta. W większości są to proste worki z dodatkowymi “bajerami”, ale o tym dalej…

Po pierwsze wielkość ma znaczenie!

Rozmiary wahają się od 2 do 20 osób. Pamiętaj, aby zabrać ze sobą schronienie takiej wielkości by starczyło miejsca dla każdego. Chyba, że poczekaj… tego Staszka to nigdy nie lubiliśmy…

Bothy Bag w czasie pozoracji Bergrettung Tirol,
Jak widać, można też taki schron zamienić w mały OIOM…
I spokojnie wskrzeszać delikwenta…

Siedziska

Są, ale takie na niby. W rzeczywistości to kliny  z materiału, wszyte od dołu, dzięki czemu można położyć na nich nasze cztery litery. Jednak lepiej przyłożyć plecakiem i dopiero na nim usiąść. Oprócz zwiększania komfortu siedzisko ma jeszcze jedną funkcję, zapobiega zerwaniu namiotu z naszej głowy przez wiatr.

Nieznośna lekkość schronienia

Namiot awaryjny jest z natury lekki, w końcu to nic innego jak jeden kawałek cienkiego materiału. Biorąc pod uwagę, że jest to sprzęt ratunkowy –  używany okazyjnie szukajmy jak najlżejszej wersji, tak by wrodzone lenistwo nie zmusiło nas do zostawienia schronu w domu. Akurat wtedy na pewno zadziała prawo Murphy’ego i będzie on potrzebny.

Wentylacja

Zazwyczaj funkcję tę pełni przyszyty na stałe pokrowiec z siatkowym dnem. To nic innego jak sprytna adaptacja kominów wentylacyjnych z namiotów ekspedycyjnych. Bez niej po prostu się w nim udusimy lub utopimy od, kondensującej z naszego oddechu, pary wodnej.

Okna

Praktycznie każdy schron tego typu posiada małe okienko by w spokoju popijając herbatę móc podziwiać widoki na zewnątrz i ocenić czy już czas ruszać dalej.

Jak korzystać ze schronu awaryjnego?

Jeśli kiedykolwiek jako dziecko kryłeś się pod kołdrą przed potworami czyhającymi wokół łóżka, to już wiesz jak skorzystać ze namiotu awaryjnego.

Naprawdę nie trzeba nic więcej robić, bo to po prostu wielka torba, którą na siebie narzucamy i robimy za stelaż do niej. Niestety nie jest ona w stanie zastąpić zwykłej płachty biwakowej, chyba, że zastosujemy dodatkowe usprawnienie w postaci kija trekkingowego jako stelaża. Aczkolwiek wtedy jakikolwiek podmuch wiatru nam zepsuje noc – to nie ma odciągów!.

Pamiętać trzeba o jednym – na miejsce postoju wybierajmy miejsca maksymalnie osłonięte od wiatru, lawin i nie na skraju urwiska.

Schron awaryjny a sprawa polska.

Po pierwsze ten sprytny worek nie ma nawet swojej własnej nazwy – na rynku spotkacie dwa określenia: schronienie awaryjne lub namiot awaryjny (choć przez tą ostatnią można je pomylić je z szajsowatym kawałkiem folii od chińczyka z Ali_ro). Nie umniejsza to jednak świetnych przymiotów użytkowych, dzięki którym wiele osób może uniknąć spotkania z zespołem lekarskim od leczenia hipotermii głębokiej lub pomóc w akcji lawinowej. Jest też to genialne rozwiązanie na dłuższą przerwę kanapkową gdy słońce pada na nas wielkimi kroplami…

Śledząc źródłosłów nazwy to powinniśmy nazwać to płachtą lub workiem szałasowym, bowiem “Bothy” to nic innego jak sieć samoobsługowych schronów turystycznych, w Wielkiej Brytanii, umiejscowionych w starych farmach, szałasach czy innych tego typu przybytkach. 

W naszym kraju dostępne są namioty awaryjne firm: Mountain Warehouse, Rab, Trekmates, LifeSystems i TerraNova.

I to by było na tyle…

My ze swojej strony polecamy ten sprytny schron jako świetne ubezpieczenie na wypadek awaryjnego oczekiwania na GOPR czy TOPR. Naprawdę może pomóc!